Mija kolejny dzień po powrocie z turnusu. Życie przybiera rutynowy tok. Jednak wciąż pojawiają się w nim chwile wspomnień tego, co było moim udziałem w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Dla mnie był to czas sycący mnie optymizmem. Jeszcze parę lat temu, kiedy byłam uczestniczką turnusu /w Jastrzębiej Górze/ porażała mnie skala poczucia nieszczęścia - głównie własnego, które rzutowałam też na innych, gdy zwierzali swoje troski. Dziś go nie ma! Mam nadzieję - nie dlatego, że nawala mi empatia - ale wreszcie wiem m.in. to, że szkoda energii na karmienie nią szkodliwych emocji. Sądzę, że większość rodziców dzieci z ZD, którzy trafiają w takie miejsce jak turnus rehabilitacyjny Stowarzyszenia "Bardziej Kochani" ma szansę zauważyć SZYBKO, że to co najgorsze: urodzenie dziecka z ZD - już za nami, a teraz dalej to już "normalnie".
Dzięki za stworzenie takiego miejsca ! i możliwość bycia w nim.
2010-08-11
OdpowiedzUsuńW ramach "poturnusowych" refleksji.
Mija kolejny dzień po powrocie z turnusu. Życie przybiera rutynowy tok. Jednak wciąż pojawiają się w nim chwile wspomnień tego, co było moim udziałem w ciągu ostatnich dwóch tygodni.
Dla mnie był to czas sycący mnie optymizmem.
Jeszcze parę lat temu, kiedy byłam uczestniczką turnusu /w Jastrzębiej Górze/ porażała mnie skala poczucia nieszczęścia - głównie własnego, które rzutowałam też na innych, gdy zwierzali swoje troski.
Dziś go nie ma!
Mam nadzieję - nie dlatego, że nawala mi empatia - ale wreszcie wiem m.in. to, że szkoda energii na karmienie nią szkodliwych emocji.
Sądzę, że większość rodziców dzieci z ZD, którzy trafiają w takie miejsce jak turnus rehabilitacyjny Stowarzyszenia "Bardziej Kochani" ma szansę zauważyć SZYBKO, że to co najgorsze: urodzenie dziecka z ZD - już za nami, a teraz dalej to już "normalnie".
Dzięki za stworzenie takiego miejsca !
i możliwość bycia w nim.
Basia B.